niedziela, 15 grudnia 2013

 Hejka. Mam dla was pewną niespodziankę z której utrzymaniem nie wiem czy sobie poradzę... Otóż w starych plikach znalazłam pierwszy rozdział mojego drugiego opowiadania... Mam nadzieję że poradzę sobie z pisaniem dwóch opowiadań naraz ale sądzę że tak... A więc przedstawiam historię Alexis Blight!!
   
 Rozdział 1


Był zimny, czerwcowy poranek… dzień Dożynek… dzień w którym wszystko może się zmienić dla wielu rodzin… w którym młodzi ludzie zostaną wysłani na pewną śmierć tylko po to by utrzymać Brytanię w ryzach… to chyba najbardziej znienawidzony dzień na świecie.

Poprzednie „dożynkowe dni” były dla mnie całkiem znośne, a to dlatego ze żadne z mojego rodzeństwa nie mogło zostać wybrane. Teraz  Amelie skończyła 12 lat i musi brać udział w tym „Wielkim, wielkim dniu”. Nasi rodzice zmarli gdy miałam zaledwie 13 lat i na moje niewielkie barki spadł obowiązek wykarmienia dwójki młodszego rodzeństwa. W tym okresie dziękowałam Bogu że babcia zawczasu nauczyła mnie posługiwać się łukiem i mieczem, dzięki czemu byłam dobrym łowcą. Helen Tanner była niesamowicie niezależną kobietą i od kiedy pamiętam chciałam być taka jak ona. Oprócz niesamowitego instynktu łowcy, posiadała opiekuńczość i potrafiła kochać jak nikt inny na świecie. Zawsze zajmowała się mną i Amelie gdy rodzice pracowali na nasze utrzymanie. Dziadka nigdy nie poznałam… Słyszałam nie raz że był okropnie zdolnym wojownikiem , lecz pewnego dnia słuch o nim zaginął… bardzo chciałabym go poznać ale wątpię by po tylu latach od jego zaginięcia było to możliwe… Babcia nauczyła mnie wszystkiego, od łowów przez przygotowywanie jedzenia po zajmowanie się dziećmi. Po każdej lekcji robiła mi test by sprawdzić czy wszystko zapamiętałam. Ale o to nie musiała się martwić, gdyż do dziś pamiętam każde słowo które wypłynęło z jej pełnych, różowych ust. Na łowy chodziłyśmy do Puszczy, przed którą stało elektryczne ogrodzenie. Helen nauczyła mnie jak obejść zabezpieczenia i bez problemu dostać się do lasu… nie było to bardzo skomplikowane.

Puszcza była jedynym miejscem, w którym od śmierci rodziców odczuwałam spokój. Szum wiatru, zwierzęta pasące się na niedalekiej polanie… to było coś co do mnie pasowało. Zieleń liści wprowadzała tu całkowitą harmonię i tylko tutaj nie przejmowałam się tym co będzie jutro. Po powrocie do hałaśliwego, pełnego tłumu miasta znowu bałam się o jutro i potrafiłam tylko kalkulować czy wystarczy nam jedzenia na następny tydzień… znałam tylko taką rzeczywistość i nie wyobrażałam sobie że gdzieś na świecie może być lepiej. Jednak może było takie miejsce, w którym głód, brud i ogólna bieda nie dokuczały tak bardzo jak w Crosstown i innych miastach podporządkowanych Londynowi i władzy królewskiej.

W ostatnich latach swojego życia, babcia opowiedziała mi historię o dziewczynie żyjącej za oceanem która rozpoczęła wielką rewolucję i doprowadziła do tego że w jej kraju nastąpiła demokracja. Każdy miał w bród jedzenia i nie martwił się o jutro. Nie było także Igrzysk… Wszystko stało się lepsze… Jednak  nie wiem czy ta historia była prawdą czy tylko głupią opowiastką, którą Helen chciała mnie wesprzeć na duchu po śmierci mamy i taty… i nigdy miałam się tego już nie dowiedzieć…

Ale wróćmy już do teraźniejszości… bo nie chce już myśleć o tej okropnej i cudownej przeszłości…

W Dożynki Amelie stała się bardzo nie spokojna. Chociaż dobrze wiedziałam iż ma tylko jeden wpis także się o nią bałam. Nie poradziłaby sobie na arenie. Ma silny charakter i jeśli chce potrafi przenosić góry, ale ma wątłe ciało i zachwianą równowagę… Zawodowcy pokonaliby ją od razu…

- Alex, a jeśli mnie wybiorą? – pyta zapłakana.

-Posłuchaj mnie. Masz tylko jeden wpis… Są bardzo małe szanse że zostaniesz wybrana… Tylko nie myśl że mówię tak aby cię pocieszyć i tak naprawdę w to nie wierzę. Jestem równie roztrzęsiona jak ty ale wiem że tak szybko cię nie wybiorą… Więc proszę bądź silna bo wiem że jesteś o wiele silniejsza ode mnie. – odpowiedziałam.

-Postaram się…

Neo Croze, był mężczyzną w wieku 30 lat. Jego wygląd był co najmniej cudaczny, choć nie raz słyszałam że w żądzącym nami Londynie można spotkać osoby z jeszcze bardziej barwną osobowością.  Miał długą twarz na której nie można było znaleźć żadnej niedoskonałości, wielkie zielone oczy i ognistą czuprynę przypominającą ogień w kominku. Był raczej delikatnej postury. Miał chude ciało i wątłe ręce ledwo trzymające mikrofon. Jednak mimo tak delikatnej sylwetki mówił głośno i dobitnie.

- Witam wszystkich na 80 Dożynkach!!! – powiedział z przesadnym entuzjazmem.

Potem zaczął tą swoją coroczną gadaninę o tym dlaczego jest dziś tak jak jest. O tym jak 80 lat temu ktoś mądry i odważny (przynajmniej dla mnie) zarządził w Anglii rewolucję, która niestety została w porę powstrzymana gdyż mogłaby zniszczyć ten dzisiejszy „cudowny” świat. Dla Neo i innych londyńczyków ten świat był oczywiście cudowny gdyż mieli wszystkiego pod dostatkiem. Po tej przemowie zaczęło się losowanie.

-A więc dziewczynki zaczynają! – rozbrzmiał jego głos po całym mieście.

Powoli wyłowił nazwisko jednej z Wybranych, otworzył kopertę i…

- Alexis Tanner!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz